sobota, 7 stycznia 2017

Czym może zaskoczyć opozycja, która rozgościła się w sejmowej sali obrad plenarnych?

Prawdopodobnie na sejmowej sali obrad plenarnych ma miejsce niewiele sytuacji, które mogłyby zainteresować opinię publiczną - a przynajmniej środki masowej (dez)informacji. Gdyby było inaczej, to media codziennie nadawałyby fragmenty nagrań z sejmowej sali obrad plenarnych. W programach telewizyjnych - zwłaszcza nazywanych "informacyjnymi" - co i rusz powraca się do artystycznej aktywności pani posłanki Joanny Muchy, przez parę początkowych dni roku 2017 media (i to w sposób właściwy grzechowi obmowy) wałkowały temat przelecenia się za granicę pana posła Ryszarda Petru z partyjną Koleżanką, a teraz "gorącym tematem" stał się "Komitet Utrzymania Kijowskiego" (znany pod skróconym pseudonimem: "KOD"). Akcja w sali plenarnej Sejmu "nie mieści się w kadrze".

Obiektywnie rzecz biorąc, sytuacja stała się poważna. Przesiadującej na sejmowej sali plenarnej opozycji potrzebne jest "nowe otwarcie" - i to przed najbliższym posiedzeniem Sejmu.

W aspekcie merytorycznym świetnym posunięciem byłoby skorygowanie oświadczeń majątkowych przez wszystkich posłów opozycyjnych - tych oświadczeń majątkowych, w których zabrakło informacji o udziałach w nieruchomości wspólnej (temat ten opisałem wcześniej). Jeszcze większy efekt powstałby, gdyby po skorygowaniu swych oświadczeń majątkowych posłowie opozycyjni zawnioskowali do Marszałka Sejmu oraz CBA o sprawdzenie oświadczeń majątkowych posłów koalicyjnych.

Prawdopodobnie "opcja merytoryczna" będzie miała słabą silę przebicia i dojdzie do jakiegoś "spektakularnego aktu" - odwracającego uwagę Narodu od spraw poważnych ku zagadnieniom w kategoriach społecznych marginalnym (np. pilnowanie wierności małżeńskiej określonego posła). Z uwagi na spore prawdopodobieństwo (a właściwie zagrożenie) zwycięstwa "opcji skandalizującej", ośmielam się przedstawić link do nagrania, które mogłoby stanowić inspirację do jakiegoś "zdarzenia artystycznego" na "scenie" z tyłu fotela Marszałka Sejmu RP. Ofiary przekazów medialnych są już tak zblazowane, że zainteresować "taką publikę" mogłoby jakieś "mocne uderzenie". Wyobraźmy sobie więc (za fotelem Marszałka Sejmu) np. śpiewający duet panów posłów: Ryszarda Petru oraz Grzegorza Schetyny:
Björn Gustafsson i Johan Glans w repertuarze "ABBY".

Odpowiedniej jakości występ artystyczny wydaje się lepszym rozwiązaniem od "totalnej imprezy" (zwłaszcza z udziałem wielbłąda):
Francuski film Babysitting.